Zadania na piątek, 10.04.2020

Zadania na 10.04.2020

Dzieci 6-letnie

WIELKANOC

Temat: Na świątecznym stole

1. Poćwicz – potrzebne będą butelki z wodą

https://www.youtube.com/watch?v=OhhjWolQkj4

2. Wielkanocny stół

Posłuchaj wiersza Ewy Skarżyńskiej pt. „Wielkanocny stół”

Nasz stół wielkanocny
haftowany w kwiaty.
W borówkowej zieleni
listeczków skrzydlatych
lukrowana baba
rozpycha się na nim,
a przy babie –
mazurek w owoce przybrany.

Palmy pachną jak łąka
w samym środku lata.
Siada mama przy stole,
A przy mamie tata.
I my.

Wiosna na nas
zza firanek zerka,
a pstrokate pisanki
chcą tańczyć oberka.

Wpuśćmy wiosnę,
Niech słońcem
zabłyśnie nad stołem
w wielkanocne świętowanie
jak wiosna wesołe.

Elementy dekoracyjne na wielkanocnym stole i ich symbolika:

– pisanki – symbol życia

– baranek – symbol zmartwychwstania Chrystusa

– chorągiewka – znak zwycięstwa

– palmy – nawiązują do wjazdu Chrystusa do Jerozolimy

– bazie – symbol budzącej się wiosny

2. Zadanie matematyczne

3. Praca z kartą pracy

KP3 – 42 a

Narysuj pisanki po śladzie; obok talerzy naklej sztućce we właściwym porządku – dla siebie i dla osoby siedzącej

naprzeciwko ciebie.

 

KP3 – 42 b

Pokoloruj ilustrację zgodnie z podanym kodem; napisz wyraz „Wielkanoc” po śladzie

 

10.04.2020.

5-latki

  • Opowiadanie Renaty Piątkowskiej „Śmigus dyngus”

Nie ma nic piękniejszego niż w lany poniedziałek o świcie stanąć z dwiema sikawkami nad śpiącymi rodzicami i jeden strumień skierować na mamę, a drugi na tatę. No i nic się nie przejmować, że piszczą i krzyczą, tylko lać, dopóki w sikawkach jest choć kropla wody. Potem trzeba szybko uciekać. Najlepiej prosto do łazienki, żeby znowu napełnić te piękne plastikowe pojemniczki. A jeśli ktoś ma jeszcze na dodatek siostrę, to musi czym prędzej pędzić do jej pokoju, by ją dopaść, zanim się obudzi. Ja właśnie tak zrobiłem. Zdążyłem w ostatniej chwili, bo już zaczęła się przeciągać i przecierać oczy. Ścisnąłem sikawkę i skierowałem strumień wody prosto na jej czoło. Lałem bez litości, a Agata wrzeszczała tak, że tapeta zaczęła odklejać się od ściany. Cóż za piękny zwyczaj ten śmigus-dyngus – pomyślałem. Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy, więc po chwili sikawka była pusta i musiałem wycofać się do łazienki. Gdy ucichły piski i narzekania, postanowiłem opuścić moja kryjówkę. I wtedy przekonałem się, jak podstępną i mściwą mam siostrę. Ledwo otworzyłem drzwi, oblał mnie lodowaty strumień. Mokra piżama oblepiła mi plecy, woda spływała z włosów, a na czubku nosa dyndała wielka kropla. Usłyszałem chichot Agaty i głos mamy: – Koniec tego dobrego! Przestańcie się oblewać! Nie dość, że mamy całe łóżko mokre, to teraz Agata zalała podłogę. – Przecież dzisiaj jest śmigus-dyngus – zaprotestowałem. – No właśnie – przyznał tata – jest śmigus-dyngus i nie myśl, że to poranne oblewanie wszystkich ujdzie ci na sucho – rzucił złowieszczo w moją stronę i pobiegł do kuchni, gdzie rozległ się brzęk naczyń i szum wody. Od razu zrozumiałem, co się święci, i gdy po chwili chlusnął z rondelka w moją stronę, zrobiłem piękny unik. Tata trafił w Agatę, a ta rozdarła się znowu wniebogłosy. Trzy garnki wody i dwie zalane podłogi później mama rozzłościła się na dobre. – Koniec lania, ani kropli więcej! Wszystko pływa, dywan jest cały przemoczony, ściany ochlapane, a Agatka nie ma się już w co przebrać. Poza tym zaraz przyjdą babcia z dziadkiem, są zaproszeni na obiad, i żeby nikomu nie przyszło do głowy ich oblać. – Mama nie wiadomo dlaczego spojrzała akurat na mnie. To okropne nie móc polać własnej babci w śmigus-dyngus – pomyślałem i żeby poprawić sobie humor, spryskałem wodą naszego chomika. Niech zwierzak wie, jakie mamy fajne zwyczaje. Potem mama nakryła do stołu, tata pochował rondle, a Agata włożyła nową sukienkę i czekaliśmy na gości. Kiedy zadzwonił dzwonek, ja pierwszy pobiegłem do przedpokoju. Otworzyłem drzwi i co zobaczyłem? Dwie różowe, wycelowane we mnie sikawki. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale babcia jak prawdziwy rewolwerowiec stanęła w lekkim rozkroku, przymrużyła jedno oko, wycelowała i oblała mnie z góry na dół. W tym czasie dziadek ruszył w pogoń za Agatą, która uciekała z piskiem. Natychmiast pożałowałem, że nie mam pod ręką pistoletu na wodę albo takiego specjalnego otworka na głowie jak wieloryb, z którego na zawołanie tryskałaby woda. Przydałby mi się teraz o wiele bardziej niż na przykład taki pępek, z którego nie ma żadnego pożytku. Uciekając przed babcią, obiecałem sobie, że za rok nie dam się tak zaskoczyć i w każdej kieszeni będę miał po trzy sikawki. – Znowu wszystko mokre – jęknęła mama. – Jak tak dalej pójdzie, to będziemy musieli założyć płetwy. A Agatka powinna dzisiaj od rana chodzić w pelerynie. – Och, nie narzekaj już. Tylko trochę się pokropiliśmy, tak dla zabawy. Dawniej to były śmigusy – westchnął dziadek. – Jakie? Opowiedz, dziadku, jakie? – poprosiła Agata. – Kiedyś w lany poniedziałek szły w ruch wiadra, konewki i dzbany. Ludzie usuwali kosztowniejsze meble i dywany, zakładali też gorsze ubrania, żeby oszczędzić sobie zniszczeń. Bywało, że jak udało się zaskoczyć jakąś panienkę w pościeli, to polewali ją tak długo, aż pływała w łóżku między poduszkami. Na samą myśl o tym, że mógłbym wylać na śpiącą Agatę wiadro wody, uśmiechnąłem się od ucha do ucha. – W miastach panowie spryskiwali miłe sercu panny tylko odrobiną wody różanej po ręce, ale na wsiach odbywały się prawdziwe bitwy wodne – ciągnął dziadek. – Chłopcy wyciągali dziewczyny z łóżek i jeszcze rozespane, w samych nocnych koszulach wrzucali do stawów i jezior. A one lądowały z pluskiem, wzbijając pod niebo wielkie fontanny. – Dziadku, to znaczy, ze ty wrzuciłeś kiedyś babcię do jeziora? – spytała Agata z niedowierzaniem. – Do jeziora nie, ale wody jej nie żałowałem. Bo tak naprawdę, choć dziewczyny złościły się i uciekały, dobrze wiedziały, że oblewamy tylko te najładniejsze i najbardziej lubiane panny. W gruncie które nie spadła tego dnia ani kropla wody, były złe jak osy. No to mama i Agata powinny być mi wdzięczne, że je oblałem. A w przyszłym roku, żeby im nie było smutno, postaram się, aby – jak to powiedział pięknie dziadek – pływały w łóżku między poduszkami. Chciałem wiedzieć jeszcze tylko jedną rzecz, dlaczego ten wspaniały zwyczaj ma taką dziwną nazwę – śmigus-dyngus? Dziadek wiedział nawet to. – Och, bo tak po prawdzie, to były dwa różne zwyczaje. Śmigus polegał na polewaniu wodą dziewczyn, a dawniej także na smaganiu ich po nogach wierzbowymi witkami. I stąd właśnie wzięła się ta dziwna, jak mówisz, nazwa. Od śmigania, czyli smagania panien zielonymi gałązkami. Niektórzy mówili, że to zielony albo suchy śmigus. Oczywiście ten mokry, czyli bieganie z wiadrami wody lub wrzucanie dziewczyn do stawów, był dużo przyjemniejszy… – Dziadek uśmiechnął się na samo wspomnienie. – Dyngus zaś polegał na składaniu wizyt sąsiadom i znajomym. Tak jak w czasie Bożego Narodzenia chodzi się po kolędzie, tak na Wielkanoc chodziło się po dyngusie. Różni przebierańcy wędrowali od domu do domu, składając życzenia i prosząc o datek, a gospodarze wykładali na stół placki i kiełbasy, bo wierzyli, że tacy goście mogą przynieść szczęście. Dlatego przebierańcy dostawali zwykle poczęstunek, a na drogę jajka lub nieco pieniędzy. Z czasem te zwyczaje pomieszały się ze sobą i w końcu pozostało z nich tylko oblewanie się wodą i nazwa śmigus-dyngus. Wielka szkoda – pomyślałem – bo gdyby było tak, jak dawniej, to nie dość, że wrzuciłbym Agatę do jeziora, mógłbym ją jeszcze okładać jakimiś gałęziami po nogach. Potem odwiedziłbym babcię przebrany na przykład za pirata i powiedziałbym „Wesołych Świąt”, a ona natychmiast dałabym mi za to cukierki, lizaki, chipsy i pieniążki. – Dawniej przestrzegano tez zwyczaju, że w Poniedziałek Wielkanocny chłopcy oblewali panny, ale za to wtorek to oni byli oblewani przez dziewczyny. I to często z bardzo dobrym skutkiem – dodała babcia. Po tych słowach Agata spojrzała na mnie tak, że od razu wiedziałem, że coś knuje. – Szczerze mówiąc bywało i tak, że jak się wszyscy dobrze rozbrykali, to nie mogli tego oblewania skończyć jeszcze przez wiele dni – powiedział dziadek z uśmiechem. A ja poczułem, że jestem bardzo rozbrykany, i ruszyłem biegiem do łazienki napełnić moje sikawki.

 

  • Koszyczek wielkanocny z papieru 

 

https://www.youtube.com/watch?v=poRXY_-M3wo

 

POKOLORUJ WEDŁUG KODU:

Serduszko – zielony, koło – żółty,  kwadrat – pomarańczowy.

 

Dopasuj:

10.04.2020

4-LATKI

Temat na dziś: „Czym się różni pisanka od kraszanki?”

1.„Dziwne kroki” – zabawa ruchowa, naśladowcza. Rodzic po kolei wymienia, czyj chód dziecko
ma naśladować. Chodź jak: kwoka z jajem, świąteczny zajączek, pisklak, który dopiero wykluł się
z jajka, brykający baranek.

  1. „Czym się różni pisanka od kraszanki?” – pogadanka. Rodzic wyjaśnia różnicę między pisanką
    a kraszanką. Mówi np.: Jajka wielkanocne można zdobić na wiele sposobów- jedną z metod zdobienia jajek jest robienie kraszanek. To najprostsza metoda – kraszanką nazywamy jajka malowane na jeden kolor. Kraszanki nie posiadają żadnych wzorów, są po prostu w jednolite. Pisanka ma dekorowaną skorupkę – kiedyś rysowało się wzory na jajku woskiem, dziś istnieją inne techniki, np. naklejanie naklejek, malowanie ręczne farbkami itp.
  2. Historyjka obrazkowa – dziecko opowiada, co po kolei się wydarzyło. Określa, jakie emocje towarzyszą dziewczynce (podekscytowana/skupiona/zadowolona). Rodzic pyta, jaki rodzaj jajek wielkanocnych stworzyła dziewczynka (pisanka czy kraszanka)
  3. Praca techniczna – „Kraszanka – pisanka”– ozdabianie jajka, praca z Wyprawką nr 40. Dziecko wypycha pomarańczową kraszankę i, naklejając kolorowe paski papieru, robi z niej pisankę. 

3-LATKI

Temat na dziś: „Pisanki, kraszanki, malowane jaja”

1.„Co jest w jajku?” – zabawa dydaktyczna połączona z eksperymentem. 

Rodzic kładzie na stole kurze jajko. Omawia z dzieckiem wygląd zewnętrzny jajka: jaki ma kolor, kształt, fakturę, zapoznaje z określeniem skorupka i mówi, do czego służy oraz czy jest twarda, czy miękka. Następnie Rodzic rozbija surowe jajko i pokazuje dziecku, jak wygląda w środku. Oddziela białko od żółtka i umieszcza je na spodeczkach. Wyjaśnia, jaką funkcję pełnią w jajku. Wspólnie
z dzieckiem określa ich konsystencję i kolor. Zapoznaje dziecko z określeniami białko i żółtko. Dziecko próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy białko i żółtko można ze sobą zmieszać. Następnie białko
i żółtko są mieszane. Dziecko wyciąga wnioski. Swobodnie odpowiada na pytania: Skąd się biorą jajka? W jakiej postaci można je spożywać?

 

  1. Historyjka obrazkowa – „Wielkanocny zajączek” – Dziecko przypatruje się obrazkom i swoimi słowami stara się opowiedzieć, co się wydarzyło. (Jeśli obrazki źle wyświetlają się w tym pliku, będą jeszcze dodatkowo w załącznikach ponumerowane od 1 do 4.)
  1. Praca z kartą pracy nr 18 – dziecko łączy skorupki pisanek w pary. Puste jajko ozdabia według własnego pomysłu.

4 latki wielkanoc matematyka wszystkie grupy pisanki pary

 

MALUSZKI

1.Rodzic na plecach dziecka wykonuje masażyk do tekstu rymowanki. Potem następuje zamiana ról.

„Siedem pisanek” – rymowanka A. Olędzkiej.

Pierwsza pisanka jest cała w kropeczki – rysujemy kropeczki

Druga pisanka w krótkie paseczki – rysujemy paseczki

Na trzeciej pisance same szlaczki – rysujemy szlaczki

Na czwartej pisance wesołe kurczaczki – rysujemy dzioby kurczaków

Na piątej pisance zajączek się śmieje – rysujemy uszy zająca

Na szóstej pisance słonko mocno grzeje – rysujemy słonko

Siódma pisanka ma trójkątów bez liku – rysujemy trójkąty

Ile pisanek jest w moim koszyku? – szczypiemy pod boczki

  1. Historyjka obrazkowa „Wielkanocny zajączek” – Maluszki wykonują zadanie nr 2 z grupy 3-latków.

 

Pozdrawiam

Elżbieta Krause

tel. 698 21 18 21

e-mail: ela1964krause@gmail.com